Przejdź do głównej zawartości

Tryptyk Czorsztyński

Sprawa jasna i klarowna: 3 dni - 3 biegi - 3 trasy. Wszystko wokół Jeziora Czorsztyńskiego. Obszar obejmujący Spisz, Gorce i Pieniny. 

Poniżej szczegółowy opis tras, a jak się komuś nie chce czytać to jeszcze niżej zarejestrowane aktywności na trójwymiarowych mapkach.


Epizod numer 1. Przez Mizerną, żółtym szlakiem wbijam w GSB na Jaworzynach Ochotnickich. Dalej szlakiem przez Lubań do Krościenka. Następnie zielonym wzdłuż Dunajca na przełęcz Sosnów, aby udać się niebieskim przez Zamkową Górę, Trzy Korony, Przełęcz Szopka do Czorsztyna i zamknąć pętle po około czterdziestu trzech kilometrach.

Pętla numer dwa to z Maniów wzdłuż potoku Limierzyska leśną drogą pod Wierch Kudowski. Stamtąd Głównym Szlakiem Beskidzkim w lewo przez Studzionki, Przełęcz Knurowską na Polanę Rąbaniska, gdzie opuszczam czerwony szlak, aby czarnym zbiec do Łopusznej. Dalej to już ścieżką rowerową przez Harklową do Mizernej.
Czorsztyński tryptyk kończę pętlą rozpoczynającą się ścieżką rowerową do Dębna, skąd niebieskim udaję się do Nowej Białej. Po skręcie w lewo w zielony szlak, przez most do Krępach i dalej do Dursztyna. Kolejnym etapem jest czerwony szlak biegnący przez Górę Żar do Przełęczy Przęsła skąd żółtym do Falsztyna.
Pozostaje już asfaltowa ścieżka rowerowa obiegając jezioro od zachodniej strony czyli wracam przez Frydman, Dębno, aby w Mizernej zakończyć ten biegowy weekend. 
 
First Big Day wyznaczyłem w czwartek 8 czerwca. Mając na uwadze, że natura postanowiła trochę pogrozić palcem złym ludziom i zaserwować trochę grzmotów i piorunów⛈ we wczesno-popołudniowych godzinach, zdecydowałem wyruszyć o wschodzie słońca. Aby zminimalizować starcie z tanderboltem trzeba będzie wartko przebierać kulasami i na czas zacumować na ustalonej mecie.🏁 Szaro, buro, wilgotno i ponuro na praktycznie całej pętli. Pieniny są mało biegowe i potrafią tak sponiewierać czwórki, że myśl o kolejnym dniu biegania wywołuje odruch wymiotny😝
 
W drugi dzień pogoda ciut łaskawsza, w końcu pojawiło się słońce. Do Knurowskiej tempo pod kontrolą, lecz mega stroma ścieżka na Stus kolejny raz zmusza mnie do mozolnego chodu. Karkołomny zbieg do Łopusznej i tylko gdakanie tego kurczaka w szpinaku, co czekał na mnie na talerzu na mecie zmusza mnie do dokończenia dzieła. 🤪
Ostatni maraton. Najłatwiejszy. Z bonusem w postaci Żaru. I nie chodzi o żar lejący z nieba, bo na to nie można było liczyć w ten weekend, tylko ten cholerny, hombarkowy szczyt. Podejście błotne, tak strome że przydają się długie paznokcie, żeby nie zjechać do podstawy. Po Żarze zostaje połowa dystansu, o ile się nie pomyli trasy i pogubi gdzieś w chaszczach nad Falsztynem🤬. Zostaje obiec pół jeziora podążając za zapachem spaghetti, które już czeka na  konsumpcję na mecie.🤪 
Po pierwszym dniu mało dawałem sobie szans na to, że się zmuszę na ukończenie tryptyka. Bez właściwej regeneracji i odpowiedniej, pysznej michy do wszamania po biegu, o którą kolejny raz zadbała moja Klaudia nie byłoby to możliwe.
 

 Teraz słońce wychodzi, a piwo się chłodzi.. Czas na relax😉

Komentarze

  1. Jacek, tylko Ty mogłeś wymyślić coś takiego. WARIAT!!!
    Powiem tak, w 2019roku, kiedy przygotowywałem się do setki po górach to uwzględniłem w swoich przygotowaniach dwa treningi, dzień po dniu trzydzieści i czterdzieści kilka kilometrów (aby przyzwyczaić organizm do długiego dystansu i braku czasu na regenerację)
    Ja oczywiście każde podejście pokonywał emocji spacerując z kijkami ale Ty większość podbiegałeś.
    Tak więc jesteś w niezłym gazie i masz wydolność 'konia"...
    Gratuluję pomysłu I oczywiście ukończenia wyzwania.
    👍👍👍👍👍

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Dzięki Marcin. Było ciężko zwłaszcza zmusić się rano na kolejny maraton, ale później już jakoś to szło. Uważam ,że Ty ze swoim stażem biegowym i wytrenowaniem też dałbyś radę takiemu wyzwaniu. Więc na przyszłość jak będzie się jakiś klarował to dam Ci znać :)

      Usuń
  2. Przeceniasz mnie.
    Poza tym, ja nie jestem masochistą...
    Trzymam kciuki za kolejne Twoje wyzwania.

    OdpowiedzUsuń

Prześlij komentarz