„W dzień blisko najdłuższego dnia w roku trzeba to spróbować”. To było pierwsze założenie dotyczące zorganizowania i podjęcia próby zmierzenia się z ajronmenowym dystansem. Trochę czasu mi z tym wyzwaniem zejdzie, a że nie lubię biegać po nocy (no chyba że do monopolowego z powodu nieprzewidzianego deficytu trunkowego) to dzień na tyle musi być długi aby przepłynąć 4 km przejechać na rowerze 180 km i przebiec 42 km i by stykło przed stykiem słońca z horyzontem. Garść informacji o trasie jaką przygotowałem na tą mordęgę. Zaczynam od pływania. Dwa kilometry w stronę wschodzącego słońca, mijając po około kilometrze przystań. Następnie prosto na Zamek w Czorsztynie, aby po osiągnięciu półmetka zawrócić i powrót tą samą linią. To tyle w teorii. W praktyce różnie bywa. Z doświadczenia wiem, że jeżeli będzie mgła, boczny wiatr czy niesprzyjające fale to będzie to przypominało ślad węża, a nie linia jak gitarowa struna 😉 Tak czy owak ilość skraulowanych metrów musi się zgadzać. PŁYWANIE 4
Punkt 1: popływać, punkt 2: pobiegać - powtórzyć punkty 1 i 2 aż do zamknięcia pętli czorsztyńskiej. Taki był plan. Tylko tyle i aż tyle. Ponad 9 km pływania i 16 km biegu podzielone na kilkanaście odcinków. Wiele zmian intensywności, a że spacerować nie zamierzałem - nudy nie było💥 Aby ogarnąć to logistycznie potrzebowałem zaangażować do pomocy parę osób, ale nie liczyłem na aż takie wsparcie. Można rzec, że miałem zabezpieczenie z powietrza (dron), lądu (rower, samochód) i wody (3 kajaki, łódź). Dlatego wielkie podziękowania dla nich wszystkich. Klaudii - jak zawsze kierownik i koordynator przedsięwzięcia 😃- mobilny, samochodowy punkt wsparcia psychiczno-żywieniowo-nawodniający 🚗 . Rafał - wsparcie z lądu. Nie dość, że przewalił na bajsyklu 🚴 wkoło jeziora to jeszcze taszczył moje zapasy żywieniowe i "dronował" całe zajście 🎥 . Łódkowa ekipa: Ania i Staszek - asekuracja z łodzi (na jeziorze czorsztyńskim, nie z miasta z centralnej Polski😉) oraz filmowanie na pierwszyc